24 sierpnia 2011

Zakupowe szaleństwa...

    Barca wygrała. 5:0. Puchar Gampera jest nasz. Mamy już drugi puchar w tym sezonie. Moja radość nie ma granic!!! I co wtedy robię??? No jak każda kobieta, żeby doprowadzić się do normalnego stanu ducha wyruszam na zakupy. 

   Tym razem musiałam odwiedzić drogerię, bo jakoś tak nagle wszystko mi się w łazience pokończyło. No i zauważyłam też, że moja cera woła o pomoc, jakieś nawilżenie by się przydało i oczyszczenie, bo pory coś się zaczęły zapychać. Czekam na wyjazd do SPA, ale to dopiero we wrześniu, więc na razie pozostają mi domowe peelingi i maseczki. Niby człowiek dba o siebie codziennie, nawilża, stosuje peelingi, dokładny demakijaż i inne cudactwa, a to co jakiś czas pojawiają się "cerowe" niespodzianki. Pewnie za dużo stresu, chemii, kosmetyków, słodyczy itp itd. I pomyśleć tylko, że jeszcze niedawno panie stosowały wyłącznie szare mydło, krem Nivea i perfumy Pani Walewska.... I jakoś tak wielkiego problemu nie było. Ach.....

     Zazwyczaj stosowałam kremy i inne kosmetyki ze średniej półki lub apteczne. Uwielbiam La Roche Posay, Clinique, Biotherm, Clarins, Biodermę ... Zawsze myślałam, że tylko droższy kosmetyk sprawi, że zrobię się na bóstwo. Myślałam, że jak kosmetyk tańszy to jego skład, badania nad nim itp muszą być beznadziejne. Szerokim łukiem omijałam polskie firmy kosmetyczne, bo w głowie zakodowało mi się, że.... no wiecie "tanie mięso psy jedzą" czy jakoś tak. Niestety w tym miesiącu z finansami troszkę nie bardzo ( kupujemy  mieszkanie ), a kosmetyków nie potrafię sobie odmówić więc postanowiłam ( za namową dziewczyn i dobrymi opiniami na jednym z portali ) odwiedzić jedną z wrocławskich drogerii gdzie serwują mnóstwo polskich kosmetyków, o których nie miałam zielonego pojęcia.. W przystępnym cenach.

       Poniżej prezentuję Wam moje zdobycze a niebawem napiszę jak wszystko wyszło w praniu :) 

A dziś moje urodziny.... jak będę miała chwilkę czasu pochwalę się prezentami..... Achh mieć znów 18 lat....




Takie tam najpotrzebniejsze rzeczy....
 


 Nie lubię reklamówek, więc kupiłam sobie torbę wielorazowego użytku, urzekła mnie tymi soczystymi owocami. Jest baaaardzo pojemna, kolorowa, ma rzepy, żeby nic się nie wymknęło i dwa rodzaje rączek       ( krótkie do noszenia w ręku i długie na ramię ).