23 listopada 2011

Jak sobie pościelisz tak się wyśpisz, czyli urządzamy naszą sypialnię!!!



Wykończenie nowego mieszkania idzie jak burza. Wszystkie ściany i sufity już pomalowane, łazienka w glazurze, podłogi położone. Jeszcze kilka dni i się wprowadzany. A do całkowitego wykończenia to jeszcze ooooo albo i dłużej. Na razie najważniejsza była kuchnia, łazienka i sypialnia. Kolory były od dawna wybrane, podłogi też więc tylko zakupy i remont.

Na szczęście mam w domu dwie "złote rączki" i On i tata szybko wszystko wykończyli. Ale to dopiero kropla w morzu, bo ja powymyślałam oczywiście wiele innych rzeczy, ale stopniowo trzeba szukać w sklepach tych gadżetów i patrzeć jak finanse pozwolą na zakupy. 

W sypialni zrobiliśmy sobie Kuszący rubin z firmy Magnat. Na ścianach wyszedł idealny zgaszony rubin, dokładnie taki jak sobie wymyśliłam. Do tego chcę metalowe łóżko. Dziś właśnie takiego szukaliśmy. Poniższe znalezione w internecie. Zdecydowaliśmy się na to 3, ponieważ podobno nie trzeszczy, jest ręcznie wykonane, w gratisie dają drewniany wkład, na który umieszcza się materac, jest w kolorze starego złota ( na tym mi najbardziej zależało ) i jest 5 lat gwarancji. Zamówiliśmy i ma przyjść 6 grudnia. Idealny prezent na Mikołajki.






Wszystko musi pasować do mojej dębowej toaletki z lustrem, która ma rączki w kolorze starego złota. Dlatego zamówimy jeszcze dwie takie same jak toaletka, szafki nocne i wielką 3-drzwiową szafę z wielgachnym lustrem i przesuwanymi drzwiami. 

Wymyśliłam, że przy ścianie z tyłu będzie na ścianie kawałek tapety aksamitnej ze złotymi wstawkami i to wszystko wykończone listwą w kolorze starego złota. No i chciałabym jeszcze takie nakrycie jak na tych zdjęciach tylko nie żółte ale w kolorze bordo. Zobaczymy co z tego wyjdzie.  

Co do żyrandola to chciałabym jakąś kulę z kryształami albo coś podobnego, ale sama jeszcze nie wiem dokładnie co chcę.

No i na koniec zostanie tylko karnisz, firany i zasłony. Tu nie mam jeszcze sprecyzowanych planów. Coś tam w główce świta, ale jeszcze nie trybi :) Zobaczymy na co finanse pozwolą :)




22 listopada 2011

Kraków ( Cracow) - cz. I



Dziś kilka zdjęć z weekendowego pobytu w Krakowie. Po 17 latach na nowo odkrywaliśmy (już razem) jego zabytki. Niestety mało mam zdjęć z Kazimierza, a ta część mi się najbardziej spodobała:(. Poniżej kilka fotografii z wycieczki po Wawelu ( nie obyło się oczywiście bez posilenia się krakowskim obwarzankiem ). 

Ogólnie wyprawa bardzo udana, sporo odcisków na nogach, dużo zwiedzania i sporo wrażeń. Hotel mieliśmy na szczęście blisko rynku, w zabytkowej kamienicy z 1920 r. Jakby co polecamy Hotel Rubens.Wszędzie blisko, śniadania smaczne, cicho, czysto i miła obsługa - nic więcej nie potrzeba. Stołowaliśmy się na mieście, więc o obiadach w hotelu nic nie powiem :) Za to gdzieś na rynku ( nie pamiętam gdzie ) zjadłam najlepszy makaron pesto na świecie. Do tej pory szukam tego smaku i niestety :(((

Aaaaa, był tylko jeden koszmar tej wycieczki. Konie. Wszędzie wokół rynku konie, bryczki. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego gdyby nie to, że ja mam fobię ( zwie się ekuinofobia lub equinofobia - czyli paniczny lęk przed końmi ). I co chwilę musiałam uciekać w inne miejsca. 



Z tego zdjęcia jestem najbardziej dumna, wygląda jak pocztówka z przeszłości :)



Obowiązkowo - Smok Wawelski



Przy Dzwonie Zygmunta stałam najdłużej, trzeba złapać za dzwon i pomyśleć życzenie - podobno się spełnia - oby, oby :))


 

 Widok z wieży gdzie znajduje się dzwon




Dziedziniec
Wawel

Wawel od strony rzeki, można położyć się na trawie i podziwiać i rzekę i Wawel no i zajadać się obwarzankami :))


Wybierając się zwiedzać Wawel przygotujcie się na niemałe wydatki. Kasę "trzepią" na wszystkim. Nie mówię tu o pamiątkach, choć można kupić tu wszystko, ale o biletach wstępu. Co chwilę trzeba kupować bilet wstępu. Za wejście do apartamentów królewskich ( 25 zł), komnaty królewskie ( 18 zł), skarbiec koronny i zbrojownia ( 18 zł ), smocza jama ( 3 zł), pozostałe jakieś wystawy ( po 8 zł ), katedra jest bezpłatna , ale już wejście na dzwon Zygmunta, groby królewskie, grób pary prezydenckiej, muzeum ( 12 zł) . Podane ceny dotyczą biletów normalnych. 

Można też skorzystać z promocji np. w niedziele między 1 XI - 31 III  w godz 10-16 wstęp wolny jest do komnat królewskich, w poniedziałki między 1 IV - 31 X w godz. 9:30 - 13 bezpłatnie można zwiedzić skarbiec i zbrojownie. To na tyle o Wawelu, niedługo coś o Rynku :)







14 listopada 2011

Wzgórze partyzantów



Większość lata spędziliśmy na motorze poznając zakamarki Wrocławia. I podczas jednej z takich wypraw rzuciło mi się w oczy ciekawe miejsce. Nie wiedziałam co to i gdzie to dokładnie było. W internecie szukałam czegoś co przypominało koloseum, amfiteatr czy coś podobnego i nic. Aż tu nagle.... znalazłam kilka zdjęć ze Wzgórza partyzantów czy też Bastionu Sakwowego. To było to miejsce, którego szukałam. 

W niedzielę postanowiliśmy się tam wybrać i tutaj totalne rozczarowane. Świetne miejsce, cudowna architektura, super widoki, klimat, które zderzają się z brudem, żulami, zaniedbaniem, zgniłymi liśćmi, śmieciami, resztkami butelek po alkoholu w fontannie. A mogło by być tak pięknie!!! 












10 listopada 2011

Balony



W zeszły weekend we Wrocławiu miały odbyć się loty balonem dla chętnych. Tak wyczytałam na internecie. No to się skusiłam. Mimo, że pogoda szału nie robiła, wyszłam z domu. Na miejscu okazało się, że nie są to loty balonem. Można ulokować się po prostu w koszu a balon wzniesie się i za chwilę opadnie. Wznoszenie się i spadek na przywiązanym linami balonie to dla mnie nie jest lot. Po raz drugi dałam się nabrać, więc nie skorzystałam. Ot, taki chwyt marketingowy. Ale za to kilka zdjęć pstryknęłam. 
















07 listopada 2011

Wyjazd integracyjny



Ostatnio nie mam na nic czasu. Sporo zaległych postów. Chciałabym Wam pokazać nowe foty z imprezy balonowej, nowe foty mieszkanka, które zaczynamy wykańczać, kilka informacji o mojej ulubionej serii książek, o fascynacji Eberhardem Mockiem, o najnowszych herbacianych odkryciach i o spełnieniu jednego z moich marzeń czyli polskiej edycji książki o Lionelu Messim ( właśnie do mnie dotarła a premiera w Empiku dopiero koło 9 listopada ). Ale czasu wciąż mało. 


                                                                   fot. internet

Udało nam się jedynie w niedziele wyskoczyć z rodzicami do kina na "Wyjazd integracyjny". Jakie są moje odczucia??? Moim zdaniem jest to słaba kopia Kac Vegas. Miało być zabawnie i zaskakująco wyszło jak zawsze... po polskiemu :). Prostackie żarty, słabe dialogi, brak pomysłu na zakończenie filmu. Owszem, od czasu do czasu sala wybuchała śmiechem, ale to nie to. Podobała mi się jednak muzyka idealnie dobrana do filmu, szczególnie moment gdy jeden z Peruwiańczyków śpiewał "Będę brał Cię...w aucie". Pochwalić mogę też grę Bartłomieja Topy i Sławomira Orzechowskiego. Reszta.... no cóż, nie jest to film, do którego będę z radością wracała. Ni ładu, ni składu. Ale zawiera sporo prawdy co do pracy w korporacjach ( mam sporo doświadczenie w tej dziedzinie ). No i ukazuje tajemnice spotkań integracyjnych ( nie są to z d... wzięte fakty ukazane w filmie ). Po filmie szkoda mi tylko Pana Frycza, którego uważam za dobrego aktora, ale ta rola hmmm..., Pani Figura pokazała jak nie należy grywać w filmach, a scenarzystę i reżysera przerosło zakończenie, którego brakowało.