21 sierpnia 2012

Yuma



Po kilku ostatnio obejrzanych polskich gniotach, skusiliśmy się na Yumę. Ależ się miło zaskoczyliśmy. Przyjemny film, łatwy dla zrozumienia dla tych, którzy nie żyli w tamtych czasach, nie jest wyniosły i ciężki jak większość filmów o czasach PRL-u. Łączy kilka gatunków kina m.in komedię, dramat. 



Film nie jest doskonały. Jest kilka niepotrzebnych scen, które mają wywołać skandal m.in. scena seksu z ciotką ( trochę niesmaczne i zbyt mocno pokazujące upadek moralny bohatera ). Całość ratuje jednak świetna gra Jakuba Gierszała ( nie przekonał mnie w Sali samobójców ale w tym filmie był genialny ), Tomasza Kota ( świetna gra, tylko postać jakaś przerysowana, mętna ) i Tomasza Schuchardta.  Do tego super muzyka przypominająca moją młodość czyli Coco Jumbo, Ice ice baby itp.



Łezka w oku się pokręciła gdy po filmie wspominaliśmy tamte czasy, gdzie w w łazienkach gościł tylko szczypiący w oczy szampon familijny lub pokrzywowy, gdzie kobiety smarowały się wyłącznie kremem Nivea, młodzież zaczytywała się w Bravo, a każdy marzył o jeansach i adasiach - tych kolorowych, oryginalnych i najlepiej z wielkimi jęzorami, a facet z dużym fiaciorem to był gość!!!



Jedynie co mi bardzo przeszkadzało to Pani Kasia Figura ( nie uważam jej za jakąś wybitną aktorkę, w każdym filmie widzę to samo, ale to tylko moje skromne zdanie ) i trochę za bardzo przeciągnięcie filmu z przebajerzonymi, niepotrzebnymi scenami.

Dodam tylko, że jest to historia zainspirowana autentycznymi wydarzeniami.