19 września 2011

Mikrodermabrazja, parafina, algi i kawior

        Obiecywałam Wam wcześniej, że podzielę się moimi  wrażeniami z pobytu w SPA. Byliśmy w Szklarskiej Porębie. W związku z tym, że wykupiłam pakiet komfortowy i było w nim sporo zabiegów, kilka z nich było razem połączonych.  Ucieszyło mnie to, że jedna Pani, która przydzieliła nam pokoje, była także kosmetyczką i przez cały pobyt zajmowała się nami.Zabiegi wykonywane są na kosmetykach Clarena, Bioline i Bielenda.

         W pierwszy dzień z rana ( tzn. około  Miałam umówioną mikrodermabrazję. Nie był to mój pierwszy tego typu zabieg, więc wiedziałam czego się spodziewać. Od sześciu lat staram się przynajmniej 2 razy do roku powtarzać ją. 

         Zabieg polega na bezbolesnym złuszczaniu naskórka drobnymi diamencikami, jest to metoda odmładzania skóry, oczyszczania porów. Regeneruje i wygładza skórę. Zabieg stosuje się na  rozszerzone pory i zaskórniki ( i dlatego z niej korzystam ), w walce z trądzikiem, w celu zmniejszenia blizn potrądzikowych, przebarwień, plam, zmarszczek mimicznych, rozstępów, blizn, wrastających włosków i innych niedoskonałości cery. 




         Zabieg składał się z kilku etapów. Najpierw zostałam poinformowana o przeciwwskazaniach do zabiegów, a następnie o tym co należy po zabiegu zrobić ( m.in. wypić 6-8 szklanek wody o czym nie wiedziałam, ponieważ nikt wcześniej mnie o tym nie powiadomił ).
         Przystępując do zabiegu najpierw moja cera została dokładnie oczyszczona przy użyciu mleczka lub śmietanki. Kosmetyczka za każdym razem dokładnie informowała mnie co będzie robiła. Następnie twarz została zdezynfekowana tonikiem Matt Tonic i w końcu przeszliśmy do mechanicznego peelingu za pomocą aparatu Microdermabrasion Diamond Skin System. Kosmetyczka stwierdziła, że nie będzie mocno tarła, ponieważ koło nosa zaczynają pękać mi naczynka, dlatego efekt nie był po zabiegu aż tak spektakularny jak zawsze miałam. Mimo to, efekty można zauważyć już po pierwszym zabiegu.

        Po peelingu twarz została przemyta preparatem nawilżającym i zaaplikowano ampułkę odpowiednią do rodzaju cery. Następnie dla uspokojenia i ukojenia cery została nałożona mi maska algowa z kawiorem. Zazwyczaj nakładane są tylko algi, ale ja zamiast pakietowemu zabiegowi guam ( odchudzający a ja mam 40 kg wagi więc dla mnie zbędny ) wybrałam sobie zabieg "Czar młodości kawior i algi". Zabieg ten jest ekskluzywnym zabiegiem przeciwzmarszczkowym, po którym cera odzyskuje blask, elastyczność i odpowiednie nawilżenie. 

         Po zdjęciu alg na twarz został naniesiony preparat nawilżający odpowiedni do rodzaju cery. Zabieg trwał około 70 min. W między czasie Pani zanurzyła moje dłonie w gorącej parafinie, która zregenerowała szorstkie ręce i przywróciła im delikatność. Następnie tak wywoskowane ręce zostały owinięte w folię i nałożono na nie rękawice. I z tak zawiniętymi dłoniami i algami miałam chwilkę relaksu z włączoną, spokojną muzyką w tle.

         Gabinet choć mały, był bardzo przyjemny, czysty i słoneczny. Ręczniki i naczynia były czyste, Pani dość często przemywała własne dłonie. Wszystko dobrze zdezynfekowane i klarowne. Po zabiegu byłam bardzo zadowolona, tym bardziej, że już wieczorem miałam zaplanowaną kąpiel perełkową i masaż gorącymi kamieniami. Ale o tym to już w kolejnym poście.












Moje kosmetyczne rozczarowania



             Chyba każda z nas ma w swojej kosmetyczce produkty, o których nie chce wspominać. Kosmetyki, które są zakopane na samym dnie i nie chce się do nich wracać, a na samą myśl o nich dostajemy wysypki. I ja też mam takie kosmetyczne rozczarowania.

  1. Szampon Douglas Hair, Absolute Volume Shampoo ( szampon do włosów cienkich, osłabionych, źle się układających ) - skład i to co obiecuje producent znajdziecie TUTAJ   
 

Cena za 250 ml wynosi ok. 40 zł. Do jego zalet należy estetyczne opakowanie, ładny grapefruitowy zapach, fioletowy, przyjemny kolor i wydajność. No i to tyle. A w szamponach przecież nie chodzi o wygląd i zapach. Co do jakości rozczarował mnie na całej linii.Szampon niezbyt dobrze oczyszcza skórę głowy i włosy. Bardzo je obciąża. Po zastosowaniu włosy stają się szorstkie, matowe i tępe. Trzeba naprawdę dużej ilości żeby ładnie się pienił. Po kilku tygodniach stosowania na głowie pojawiły się jakieś dziwne krostki, a skóra głowy strasznie swędzi. Po porannym umyciu włosów, w godzinach popołudniowych były one już przetłuszczone. Nie zauważyłam też żadnej większej objętości. Po zastosowaniu szamponu bez odżywki ani rusz!!! Cena nie jest adekwatna do jakości.

       2. Odżywka Douglas Hair, Ultimate Shine Conditioner ( odżywka nabłyszczająca do włosów  farbowanych ) - skład i zapewnienia producenta są TUTAJ


Cena za 250 ml wynosi ok. 45 zł. I tu też zaletami są ładny zapach, opakowanie i to że pomaga rozczesać włosy. Na tym kończą się jej walory. Odżywka nie robi nic z włosami, nie dba, nie pielęgnuje. Nie widać żadnego nabłyszczenia, bardzo mocno przetłuszcza włosy. Po 1-2 godzinach, włosy nadawały się ponownie do mycia. Podrażnia skórę głowy, pojawiają się dziwne krostki. Coś okropnego.


         3.  Iwostin sensitia, krem nawilżający do skóry wrażliwej, alergicznej, skłonnej do podrażnień - opis i skład TUTAJ
   

Cena za 75 ml to ok. 30 zł. Jego zalety to lekka konsystencja, opakowanie, dobrze się rozprowadza, nie uczula. Dość dobrze nawilża. Jednak mimo też uważam, go za rozczarowanie, ponieważ bardzo zapycha pory, dość długo się wchłania, pozostawia na skórze dość tłusty film. Skóra nie staje się ani jędrniejsza, ani gładsza. Mimo, że producent obiecuje, że jest on bezzapachowy, niestety można wyczuć typowy chemiczny zapach. Bardzo mnie zraziło do niego to, że tak mocno zapchał mi pory, ale bardzo dobrze nawilża. Stosuję go teraz tylko do nawilżania nóg :)

        4. Clinique, Anti - blemish solutions clearing moisturizer - skład i opis TUTAJ




Cena za 50 ml to jakieś 90 zł. Jak dla mnie bardzo wysoka, ale że jestem zwolenniczką marki Clinique, Clarins i La Roche Posay więc cena wydawała się w miarę rozsądna w stosunku co do jakości produktów tych firm. Ja z nimi bardzo sympatyzuję, więc jakość tego kremu była dla mnie podwójnym rozczarowaniem. Po kilku dniach wpadłam w rozpacz. Nigdy w życiu, nawet po zabiegach kosmetycznych nie miałam tak przesuszonej skóry. Tak mocno ściągniętej. Do tego ten okropny, ostry, chemiczny zapach. Konsystencja też była bardzo rzadka, płynna. Krem ten w dużym stopniu pogorszył stan mojej cery i teraz leży gdzieś głęboko na półce tak żeby go nie widzieć.



A czy Wy też macie swoje kosmetyczne rozczarowania, o których chciałybyście zapomnieć jak najszybciej???