07 listopada 2011

Wyjazd integracyjny



Ostatnio nie mam na nic czasu. Sporo zaległych postów. Chciałabym Wam pokazać nowe foty z imprezy balonowej, nowe foty mieszkanka, które zaczynamy wykańczać, kilka informacji o mojej ulubionej serii książek, o fascynacji Eberhardem Mockiem, o najnowszych herbacianych odkryciach i o spełnieniu jednego z moich marzeń czyli polskiej edycji książki o Lionelu Messim ( właśnie do mnie dotarła a premiera w Empiku dopiero koło 9 listopada ). Ale czasu wciąż mało. 


                                                                   fot. internet

Udało nam się jedynie w niedziele wyskoczyć z rodzicami do kina na "Wyjazd integracyjny". Jakie są moje odczucia??? Moim zdaniem jest to słaba kopia Kac Vegas. Miało być zabawnie i zaskakująco wyszło jak zawsze... po polskiemu :). Prostackie żarty, słabe dialogi, brak pomysłu na zakończenie filmu. Owszem, od czasu do czasu sala wybuchała śmiechem, ale to nie to. Podobała mi się jednak muzyka idealnie dobrana do filmu, szczególnie moment gdy jeden z Peruwiańczyków śpiewał "Będę brał Cię...w aucie". Pochwalić mogę też grę Bartłomieja Topy i Sławomira Orzechowskiego. Reszta.... no cóż, nie jest to film, do którego będę z radością wracała. Ni ładu, ni składu. Ale zawiera sporo prawdy co do pracy w korporacjach ( mam sporo doświadczenie w tej dziedzinie ). No i ukazuje tajemnice spotkań integracyjnych ( nie są to z d... wzięte fakty ukazane w filmie ). Po filmie szkoda mi tylko Pana Frycza, którego uważam za dobrego aktora, ale ta rola hmmm..., Pani Figura pokazała jak nie należy grywać w filmach, a scenarzystę i reżysera przerosło zakończenie, którego brakowało.