16 lipca 2012

El Arenal Majorka ( Mallorca )



Majorka i Egipt to w dzieciństwie były moje wielkie marzenia. W nocy wyobrażałam sobie jak mój wyśniony mąż zabiera mnie na tą wspaniałą wyspę albo do Egiptu. 

Dlaczego akurat Majorka? Nie wiem, może dlatego, że 15 lat temu to był wielki prestiż, bo nikt z mojej miejscowości jeszcze tam nie był, bo wyjechać zagranicę mogli tylko bogaci, bo tam ciepło.....
A wiadomo jak się czegoś bardzo chce....

Spełniło się, pięć lat temu wyszłam za mąż, w podróż poślubną mąż zabrał mnie do Egiptu, w 2 rocznicę ślubu polecieliśmy na Majorkę. Trafiliśmy do El Arenal. Jakież było moje rozczarowanie gdy wysiadłam z samolotu.

Wczasy wykupiliśmy w Neckermannie. Zawsze wybieramy pakiet All inclusive i tak też było tym razem. Po niezbyt miłych doświadczeniach z wakacjami w Tunezji, wybraliśmy "lepsze" biuro podróży, dopłaciliśmy za klimatyzowany pokój lux w lepszej części hotelu.

Pakiet zawierał transport z lotniska do hotelu, więc z dotarciem nie było problemów. Koszmar zaczął się w hotelu. Mieliśmy wykupionych 13 dni w Hotelu Palma Bay Club.  
W recepcji dowiedzieliśmy się, że dla nas ( i całej polskiej ekipy ) nie ma miejsca w hotelu i przez jedną noc musimy zamieszkać w sąsiednim hotelu niby o takim samym standardzie. 

W recepcji spotkaliśmy też grupę Polaków, którzy turnus rozpoczęli kilka dni wcześniej i mieli taką samą przygodę. Necermann na jedną dobę wywalał Polaków do innego hotelu. 
Wściekłość osiągnęła apogeum gdy wycieczka Niemców meldowała się po nas i otrzymywała od ręki pokoje hotelowe ( wycieczka też z Necermanna ale niemieckiego ). 
Kilkanaście telefonów do rezydenta nic nie dało. 

Ulokowaliśmy się obok w hotelu, bo przecież to tylko jedna doba i nie popsuje mi humoru na kolejne dni, przecież spełnia się kolejne moje wielkie marzenie!!!!

Hotel był okropny, z balkonu widok na jakiś ganek z palmami, a na palmach wiszące mopy od podłogi, porozwieszane papiery toaletowe. Pokoje - o zgrozo!!! - jeszcze gorzej. Zresztą zobaczcie co odkryłam w łazience:



Okropna doba skończyła się, wróciliśmy do hotelu, który był dla nas zarezerwowany i spotkaliśmy się z naszym rezydentem. Jak na niego naskoczyliśmy ( łącznie było na 7 par wysiedleńców z Polski ). Okazało się, że to norma, że tak robią z Polakami i jako zadośćuczynienie możemy dostać darmowe bilety wstępu do Aquarium w Palmie lub Marinelandu.
Nie chcieliśmy zadowolić się jakimiś ochłapami i wynegocjowaliśmy jeszcze bezpłatny wynajem samochodu na dwa dni. Wystarczyło, żeby zwiedzić całą wyspę.

Sam docelowy hotel składał się z kilku budynków. Oczywiście część Polaków otrzymało gorsze pokoje z widokiem na sąsiednie mury, my się wykłóciliśmy ( bo przecież dopłacaliśmy za pokój lux ) i otrzymaliśmy miły, czysty pokój na 5 piętrze z widokiem na centrum rozrywkowe hotelu.


Ogólnie hotel był czysty ( tzn ta nasza część niby lux ), jedzenia i picia zawsze pełno ( ale to tylko przy all inclusive ), animacje bardzo przyjemne.
Bar z darmowymi drinkami czynny zawsze do 23. Po tej godzinie niestety trzeba było płacić. Śniadania, obiady i kolacje zawsze w formie stołu szwedzkiego i mnóstwo jedzenia. 
Nawet dla wybrednych. 

Królowała kuchnia śródziemnomorska, ale można było znaleźć także inne potrawy. Ryby, różnego rodzaju mięso, ryż, ziemniaki, frytki, owoce morza, dużo warzyw i owoców, spaghetti i inne rodzaje makaronu. 
Oprócz tych posiłków przez cały dzień na terenie hotelu można było podjeść pizzy lub innych fast foodów i delektować się słodkościami.




W hotelu można było pograć bezpłatnie w ping-ponga, tenisa, mini golfa, siatkówkę, piłkę nożną. 
Dla Pań codziennie była gimnastyka, aqua aerobik i joga. 
Dziećmi zajmowali się animatorzy. 

Wieczorem punktem kulminacyjnym były występy animatorów ( jakieś kabarety, przedstawienia, playback show ). My załapaliśmy się nawet na koncert Freddiego Mercurego tzn. jego sobowtóra ( był świetny, miał nawet podobne ruchy i barwę głosu ).


I teraz dopiero rozpoczęły się nasze wymarzone, wyśnione wakacje.

Po tych narzekaniach ( a co zabronisz Polakowi narzekać :) ) dodam coś o samej Majorce i miejscowości, w której byliśmy.

El Arenal znajduje się niedaleko Palma Del Mallorca ( stolicy Majorki ). To bardzo rozrywkowe miejsce, jest tam promenada ze sklepami, restauracjami i baaardzo dużo pubów i dyskotek. 

Co mnie zraziło to to, że pełno tam Niemców ( a ja nie przepadam ani za nimi ani za tym językiem ) i ciągle krzyczą. Zresztą cała Majorka zrobiona jest pod Niemców, oni tam czują się jak w domu nawet są tam koncerty tych ich gwiazd disco i te bawarskie przyśpiewki. 

Z ciekawostek - dużo dzieje się na promenadzie przy plaży, my trafiliśmy np. na casting do filmu porno ( nie braliśmy udziału, odbywał się pod gołym niebie na promenadzie, gdzie akurat spacerowaliśmy :)). Jest też dyskoteka, na której można oficjalnie na scenie uprawiać seks z nieznajomymi, osoby wybierają sobie partnera z tłumu dyskotekowiczów i .....  Każdy znajdzie coś dla siebie :D

Palma i Arenal to bardziej rozrywkowe miejsca na Majorce, natomiast gdy przeszkadza nam gwar, ludzie i dyskoteki to można jechać bardziej na północ lub wschód tam jest spokój i nic się nie dzieje.
My wypożyczonym samochodem ( na każdym kroku jest wypożyczalnia )  przez 2 dni zwiedziliśmy praktycznie cała wyspę. 
Jeśli mogę doradzić bierzcie hotel raczej 4 gwiazdkowy i więcej bo z 3 szału nie ma. No i po tygodniu znudziło nam się już hotelowe jedzenie.

Patrząc z perspektywy czasu jest to bardzo przereklamowane miejsce. Dużo krzyczących Niemców, w sumie wszystko zrobione pod nich, czasami szło się zirytować, ale mimo to kocham to miejsce. 
Widoki, słońce, plaże, serpentynki, wąskie uliczki, wioski z klimatem, pyszna paella, super animatorzy.

I co najważniejsze dla kosmetoholików. Na całej Majorce jest strefa bezcłowa i super tanie kosmetyki. Ja przywiozłam ich ze sobą dwie reklamówki ( nie tylko zapachy ) m.in. Diora, Estee Lauder, Armaniego, Escady, Biothermu, Clarinsa, Cliniqua, Heleny Rubinstain :)

My byliśmy w połowie września i w pierwszym tygodniu były upały, a w drugim wieczorami już było chłodno, czasem padało i raz spotkała nas wieeeelka burza, aż pół Majorki miało wyłączony prąd. Jak pieprznął piorun to jakaś masakra ( ja się burzy nie boję ale ciary po plecach przeszły ), w dzień był nadal upał i można było leżeć na plaży i się opalać, dlatego warto jednak zabrać ze sobą coś z długim rękawem 9 tak profilaktycznie na wieczór ).

Na Majorce może być problem z wymianą złotówek na euro, nie tylko w El Arenal ale też w Palmie i innych miejscowościach.

W kolejnych postach pokażę jaka Majorka jest śliczna, mimo, że zdjęcia do końca nie oddają jej uroku. Na pewno będzie mniej narzekania, więcej zachwytów, piękne widoki i przydatne informacje.







 

Tutaj możecie poczytać wcześniejsze posty o innych miejscach na Majorce: