19 listopada 2012

Lincz



Biorąc moje umiłowanie to wszelakiego dramatu, kryminału, filmów, po których zbieram swoją psychikę z ziemi przez kilka dni postanowiliśmy obejrzeć "Lincz". Nie rozumiem jak mógł ten film mi umknąć. Przecież jest to dokładnie to czego zawsze oczekuję.


Film jest oparty na prawdziwych zdarzeniach, które rozegrały się we wsi Włodowo. W skrócie: po wsi lata z siekierą recydywista, który wygląda jak wcielenie demona, straszy wszystkich, policja jak zawsze nic nie robi, a cierpią normalni ludzie. W końcu dochodzi do samosądu.

Film jest bardzo poruszający, jeśli ktoś nie znał całej historii wcześniej, trzyma w napięciu, a groza narasta z każdą minutą. Człowiek myśli tylko czy aby zamknął drzwi i jakiś psychopata nie wejdzie mu do domu.
Cały obraz nie jest przerysowany, aczkolwiek trochę jednowymiarowy ( dobro-zło, czarne-białe ). Bardzo dobra gra Leszka Lichoty i Izy Kuny, no i sam główny bohater grany przez Wiesława Komasę ( wygląda jak jakiś demon z piekła rodem, nie chciałabym spotkać gościa w biały dzień ).

Minusem jest tu tylko dźwięk. Miejscami nie można było zrozumieć dialogów tylko słychać jakieś bełkotanie aktorów.

Jak dla mnie bardzo dobry film, dla tych co lubią po obejrzeniu jeszcze trochę o nim pomyśleć. Na pewno zostaje w pamięci, a z ziemi zbieramy naszą psychikę.



2 komentarze:

  1. hmm... słyszałam o tym filmie ale ja chyba nie mam nerwów... ;)
    dawno mnie nie było...
    ściskam

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzieś Ty się podziewała?? Tęskniłam :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!

Jeśli piszesz jako Anonim proszę podpisz się