Reklamowali, reklamowali, internauci spinali się na jego temat, to poszłam i ja zobaczyć żeby wiedzieć o co tyle szumu.
I powiem tak: SAMA NIE WIEM!!!
"Last Minute", bo o ten film tu chodzi, miał być komedią. Czy się uśmiałam? Tak, idealny film na odmóżdżenie w niedzielne popołudnie. Nie jest to ( jak piszą niektórzy ) film pokroju "Kac Wawa" ( tego badziewia to już chyba nic nie przebije ) ani też "Ciacho" ( mi się akurat podobało ) czy też "Wyjazd integracyjny" ( koszmar ).
Jest to przerysowany film o Polakach, którzy wygrywają ( lub jak w rzeczywistości kupują najtańsze ) wycieczki all inclusive do Egiptu i spodziewają się bajki. Wszystko w tym filmie jest przerysowane i trochę nie trzyma się "kupy", ale jakież zarazem prawdziwe jak sobie przypomnę zachowania co niektórych Polaków spotkanych podczas moich wakacji w Egipcie.
W filmie są momenty komediowe ( pokazane reality show rozbawiło mnie do łez ), ale są też i takie gdzie łezka w oku się kręci ( rozmowa taty z córką, wigilia na plaży ).
Jeżeli chodzi o zdjęcia - mam mieszane uczucia, momentami obrazy pokazujące Egipt są jak z widokówki, a tu nagle powrót do hotelu i już tak pięknie nie jest.
Obsada - niestety ratują się tutaj tylko Pan Mecwaldowski, Świderski i Pani Jankowska. Reszta - poniżej poziomu. Najgorzej jednak wypadła Pani Anna Szarek. Nikomu nic nie ujmując, ale kiedy zaczynały się jej dialogi czułam się jakbym oglądała "Pamiętniki z wakacji". Była sztywna i nienaturalna, wyglądało to tak jakby rolę czytała z kartki.
Film nie jest wybitny, ale nie jest też jakąś szmirą. Ot, typowy odmóżdżacz na weekend.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za każdy komentarz!
Jeśli piszesz jako Anonim proszę podpisz się