W długi majowy weekend wybraliśmy się ponownie do Karpacza. Tym razem z rodzicami i tym razem z postanowieniem, że uda nam się wejść na sam szczyt Śnieżki.
Trasa miała być dokładnie taka sama jak w sierpniu, wjeżdżamy wyciągiem i schodzimy szlakiem niebieskim przez Strzechę Akademicką, Dolinę Małego Stawu z Samotnią i wychodzimy koło Kościółka Wang. Dla rodziców była to pierwsza taka wyprawa i mimo, że zmęczeni byli bardzo zadowoleni.
Za pierwszym razem nie udało nam się wejść na sam szczyt ( zobacz TUTAJ ), a tym razem..... też nie :). Nie spodziewaliśmy się znowu mgły i wielkich śniegów ( czasami trzeba było zbaczać ze szlaku bo śnieg sięgał kolan :) ). Miejscami były też ostrzeżenia lawinowe, więc nie ryzykowaliśmy. No ale co się odwlecze to .... wiadomo. Może podejście nr 3 będzie łaskawsze :D.
nie macie szczęścia do Śnieżki, u nas zawsze ze szkodami wracaliśmy :) otóż, tradycja się stało, że każde wejście z rodzicami, było stłuczeniem termosa przez tatę, tuż przed metą :P nieopłacalne te góry :P
OdpowiedzUsuńMoże i "nieopłacalne" ale piękne :) Mają swój klimat i zawsze kiedy tylko wchodzę na szlak wiem że będę zmęczony ale szczęśliwy.
OdpowiedzUsuńPs, Piękne fotki. Pozdrawiam
Dziękuję, co do gór, tak tam najlepiej wypoczywam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam góry i też mi się tam najlepiej wypoczywa. Gratuluje ładnych zdjęć!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuń