19 czerwca 2013

Kolorowe jeziorka w Rudawach Janowickich



Wracając z Karpacza postanowiliśmy zahaczyć o Kolorowe jeziorka w Rudawach Janowickich. Sporo się o tym naczytałam, naoglądałam pięknych zdjęć, więc postanowiłam to zobaczyć na własne oczy. 

Droga do jeziorek nie należy do najlepszych, no ale czego się spodziewaliśmy, przecież jesteśmy jeszcze w Polsce, oznaczone są też dopiero przy końcu, no ale jakoś udało nam się dotrzeć. 

Parking kosztuje 5 zł, nieważne ile ludzi w samochodzie. Z parkingu trzeba przejść jeszcze parę metrów i nagle pojawia na się żółte jeziorko zwane też zielonym :D Zapach niczego sobie ale wrażenie niesamowite, najpiękniej jest jednak gdy słońce zaczyna przebijać się przez drzewa. Przepiękne widoki. 

Potem, wyżej, dochodzi się do jeziorka purpurowego ( zwanego czerwonym ) oraz błękitnego ( zwanego niebieskim, szmaragdowym lub lazurowym ) . 

Jeszcze dalej jest zielony staw, ale niestety okresowo on wysycha. 

Jeziorka powstały w miejscu dawnych niemieckich kopalni ( najstarsza z 1785 r. ) gdzie wydobywano piryt i przerabiano go na kwas siarkowy.  

Jeśli ktoś się zmęczy albo zgłodnieje to przy jeziorku jest punkt gastronomiczny, który serwuje dania z grilla, zimne napoje, kawę i herbatę w przystępnych cenach :) 

Przy punkcie jest też TOI TOI i tutaj apeluję do niektórych żeby z niego korzystali a nie wydalali swoje "nie tylko płyny" na pobliską naturę. Szczególnie leniwe matki, którym nie chce się iść z dziećmi i uczą je tych głupawych nawyków.












7 komentarzy:

  1. Ojej ale genialnie wygladaja :O

    OdpowiedzUsuń
  2. piękne! w końcu muszę się tam wybrać!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobre zdjęcia, chciałbym tylko sprostować nazwę pasma górskiego - nie "Rudawy Janickie", lecz "Rudawy Janowickie". Pociąg na trasie kolejowej między Jelenią Górą a Wrocławiem przejeżdża przez miejscowość Janowice Wielkie, położoną w tym właśnie pasmie - łatwo zatem będzie zapamiętać poprawną nazwę :) A przy okazji - zachęcam zainteresować się także "miejscowością-widmem", czyli Miedzianką, kilka kilometrów w górę od Janowic - dość niesamowita jest jej historia. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję za czujność, błąd poprawiony :) O Miedziance nigdy nie słyszałam i po wstępnych poszukiwaniach jej historii ( oczywiście dzięki Tobie ) w internecie już wiem, że muszę tam pojechać, a przy okazji też zerknąć na Zamek Bolczów. Uwielbiam Dolny Śląsk za takie historie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo się cieszę :) Aby dobrze przygotować się do wycieczki, zerknij jeszcze na książkę „Miedzianka – historia znikania” F. Springera, jest dostępna w całej Polsce. Są też ciekawe opracowania o okolicznych kopalniach uranu i wielkiej polityce w tle tuż po II wojnie światowej. Jadąc autem na Miedziankę od strony Marciszowa nie sposób nie zauważyć zapadlisk na środku drogi – od kilkudziesięciu lat droga ta jest naprawiana, zasypywana, i nic – ciągle się zapada, przypominając o w sumie nie tak odległej przeszłości. Tak naprawdę do dziś pozostaje jeszcze mnóstwo do odkrycia, jeśli chodzi o te okolice :)

    No to jeszcze krótka historyjka „wokół” kolorowych jeziorek, skoro o nich traktuje Twój wpis. Jedna z okolicznych wiosek nosi nazwę Wieściszowice. Przed wojną nazywała się ona Ronau, po wojnie Polacy, którzy napłynęli na Ziemie Odzyskane, spolszczyli sobie tę nazwę na Ronów. Niestety, lokalne władze Polski „ludowej” uznały, że wciąż jest ona zbyt niemiecka i w konsekwencji wymyślili te dziwne „Wieściszowice”. Takie były te nasze losy… Ja również uwielbiam „mój” Dolny Śląsk zarówno za tę, jak i całe mnóstwo podobnych oraz zupełnie niepodobnych historii :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz!

Jeśli piszesz jako Anonim proszę podpisz się